Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 września 2012

No to chyba już wszystko... :) :D

Fundacja co roku zapewnia nam zwiedzanie większych miast .
Na zdjęciu zwiedzamy Zamość.Czyli inwazja żółtych na Zamość:)
Malutka garstka naszej Fundacyjnej Rodzinki :D
Myślę że to już koniec opowieści o naszych barwnych przygodach.Mam cichą nadzieje,że się podobało :) W sumie to miałyśmy napisać o możliwościach i przeżyciach jakie dało nam stypendium :D My skupiłyśmy się raczej na obozie FDNT bo to chyba najlepsze co nas spotkało dzięki Fundacji :)Dostarczyło nam to wiele ciekawych przygód jak widać poniżej, ale także znajomości i przyjaźni nawet na całe życie.FDNT to więcej niż jakaś tam sobie fundacja dająca młodym zdolnym stypendium to jedna wielka rodzina, którą tworzą niezwykli ludzie.Oczywiście, że dzięki funduszom jakie daje nam fundacja możemy pozwolić sobie na trochę więcej niż kiedy nie posiadaliśmy stypendium.Prawda jest taka że pieniądze, które dostajemy nie grają tutaj znaczącej roli :) Tu chodzi o samo miano, że jest się Stypendystą Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, która została powołana by upamiętniać pontyfikat Jana Pawła II.Początkowo było to dla mnie stypendium nie różniące się niczym od innych, ale kiedy sama je dostałam i inni zaczęli mi gratulować i podziwiać mnie za to osiągnięcie zobaczyłam że, to coś więcej, to tytuł, którego nie można się wstydzić wręcz przeciwnie, być z niego dumnym.Fundacja organizuje nam też na różne okazje spotkania ze stypendystami ze swojej diecezji np. spotkanie opłatkowe czy dwudniowe obozy biblijne :)
Jeszcze raz wspomnę pisały dla was :
Karolina Rosa
Magdalena Zbrzyzny
Joanna Kot
Dziękujemy ! :)

sobota, 1 września 2012

Taki tam zwykły piątek

Tooo tak jak zwykle obudziłyśmy się później :) nie wiem dlaczego nie potrafiłyśmy wstawać na czas aaa musiałyśmy się na noc zamykać, bo mieszkałyśmy w akademiku z Meksykaninami :D W ten dzień poszłyśmy do kina na prześwietny film pt. "2 dni w nowym Jorku", większość stypendystów oczywiście poszła na Epokę Lodowcową... no ale my oczywiście chciałyśmy być inne. Too tak przez pierwsze 15 minut nie wiedziałyśmy wgl o co chodzi. A potem poszłyśmy spać... obudziłyśmy się na koniec i nie pamiętałyśmy wgl o co chodziło... Normalnie najgorszy film życia, no ale cóż nasz wybór.



Później, miałyśmy fazę na zdjęcia ze wszystkimi osobami które napotkałyśmy... Byli wśród nich różni ludzie. Tylko nie każdy chciał się z nami fotografować :( Dodam jednak zdjęcia z Tymi ludźmi które były tak miłe użyczyć nam swojej osoby na zdjęciu z nami :D I tak oto powstają wspomnienia ;D A zdjęcia to tylko obrazy które nam o nich przypominają :)

piątek, 31 sierpnia 2012

kilka słów o FDNT :)

Rozpisałyśmy się straszecznie o obozie w Lublinie i przez to wszystko zapomniałyśmy napisać w ogóle coś o naszej Fundacji. Przepraszamy bardzo ;)
W sumie to my możemy tylko napisać w czym FDNT nam pomogła.
A więc dzięki stypendium, które otrzymujemy od naszej Fundacji możemy "bardziej się rozwijać". Nie pochodzimy z bardzo zamożnych rodzin więc na wiele rzeczy nie byłoby nas stać gdyby nie FDNT. Nasze stypendium podzielone jest na dwa pakiety. Naukowy (150 zł) i socjalny (160zł) Oprócz możliwości materialnych dzięki Fundacji poznajemy ludzi z całej (dosłownie) Polski. Nie są to ot jacyś przypadkowi ludzie. To ludzie wyjątkowi, mający w życiu jakiś cel. Dzięki corocznym wakacyjnym obozom integrujemy się wszyscy razem, poznajemy kulturę i obyczaje różnych części Polski. To na prawdę wspaniałe dzieło, tego nie da się opisać słowami..
Jeśli chcecie wiedzieć więcej o Fundacji, bądź uzyskać szczegółowe informacje na temat stypendium zapraszamy na stronę  FDNT oraz na facebook-a ;)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Szpitalowo ! :D

No witam ! :D dzisiaj poryje wam trochę Rosowa :P piszę posta po raz pierwszy ponieważ iż dlatego że wcześniej miałam lenia i lekki brak weny :D więc dzisiaj wspomnę jak to było w tym szpitalu... Ale zacznijmy od początku.Nasza szanowna Pani kierownik była po prostu pewna że jelitówki mamy tylko przez to że zrobiłyśmy MINI eksperyment mianowicie zupkę chińską z jogurtem do picia,albo może łatwiej chodzi o to że niby zalałyśmy zupki chińskie jogurtem zamiast wodą xD FUUU ! :D Prawda jest taka że wcale tak nie było :P
Według Pani jednym z tych jogurtów zalałyśmy sobie nasze jedzonko  i ze smakiem je wciągnęłyśmy :D
Więc trafiłam do szpitala :( uwierzcie że to nic fajnego szczególnie,że byłam tam sama,kompletnie sama.No nic ale trzeba było sobie jakoś poradzić :P dlatego że tak powiem "na chama" chciałam urozmaicić sobie ten pobyt :D no niestety początki były ciężkie :
Faza pierwsza żal,płacz itp. itd.,czyli dzwonienie do mamy i żalenie się jej i płakanie do słuchawki w końcu jej córunia w szpitalu jest noo :) 
Faza druga odczepcie się śpię !!! jako że jestem kompletnym leniem mnie się nie budzi xD Pielęgniarki jednak tego nie wiedziały. Co rano o 8-9 budziły mnie,bo przynosiły mi śniadanie.za każdym razem strzelałam fochy czemu tak wcześnie ?!?! 
Faza trzecia głupawka po całości xD czyli pobyt w miejscu gdzie otaczają Cię same płaczące dzieci jest męczący więc trochę mi odbijało . Między innymi postanowiłam nazywać sobie kroplówki< Bożena,Irena i Grażyna>grać z dziećmi balonami,rysować z nimi i wgl. Ale moje najlepsze zajęcie to jeżdżenie windą ,bo nie zacinała się tak jak w akademiku :P Jednego dnia chodziłam sobie po korytarzu z Grażyną < kroplówa> i ją kopałam,niechcący kopnęłam ją tak mocno że ją rozwaliłam :D dali mi nową poszłam się położyć i wtedy wyjęłam sobie wenfoln z żyły :D wiem byłam dosyć ciężką pacjentką ale dzielne pielęgniarki ze mną wytrzymały o dziwo :D
Rysowanie z małą Olą :D
Faza czwarta mieszane uczucia... początkowo na sali byłam sama,potem zaś dołączyła do mnie 4letnia Olcia i 3letni Leonard<pozdrowienia dla Asi>.Leoś był bardzo chory więc przy tym nie dało się z nim pobawić ale Ola była bardzo towarzyską dziewczynką i często siedziałam z nią by się nie nudziła a przy tym ja miałam zajęcie :) kiedy wychodziłam biedna Olcia się za mną popłakała z jednej strony baaaaaardzo się cieszyłam że już wracam do moich kochanych wariatów ale z drugiej kiedy małe dziecko za Tobą płacze jest Ci smutno :/ 


W końcu wyszłam :D wróciłam do akademika i ... i co się okazuje klucz od naszego pokoju zaginął xD porażka :D na szczęście potem się odnalazł mogłyśmy się przebrać i pojechać z resztą nad zalew :D

środa, 29 sierpnia 2012

Podbity koniec obozu


Hej :"dziubaski"! ;D To tak... zacznę od tego że w ostatni dzień obozu, trochę się zbuntowałyśmy zostając w pokoju i nie idąc nigdzie poszłyśmy spać bo strasznie się zmęczyłyśmy po mszy na zakończenie :). Po przebudzeniu się i zalaniu całego korytarza, pokoju, trochę nam się nudziło :). A jak już chyba wiecie ni lubimy uczucia nudy... nie wiedziałyśmy co zrobić. W trakcie tej nudy rzuciłam w nogi Karoliny wodą 1.5 litrową, ona mi oddała. Magda siedziała bezczynnie więc też oberwała wodą po nogach za nic. Odrzuciła ją Karolinie..... No i..... Niechcący trafiła jej w twarz, a właściwie to w oko... Nie byo fajnie kiedy Karolina zaczęła krzyczeć.... po pół godziny oko było spuchnięte ale dalej się z tego zdarzenia śmiejemy. Dzien po Karolina wróciła z "limem:"na oku do domu :) Taka tam pamiątka obozowa :D


wtorek, 28 sierpnia 2012

Wychowawca ♥

Cześć! Dziś post poświęcony tylko jednej, wyjątkowej osobie. Tak, tak. To o Pani Justynie :)
Pani Justyna- zawsze uśmiechnięta, najlepsza, najwspanialsza, najukochańsza, szczera, troskliwa, opiekuńcza, urocza, odpowiedzialna, wyrozumiała, pomocna... Takie epitety mogłybyśmy wymieniać bez końca. Taka jest nasza kochana Pani Justynka ♥
Kiedy przyjechałyśmy do Lublina i siedziałyśmy już w pokoju z niecierpliwością czekałyśmy na wychowawcę. Na poprzednim obozie (Bydgoszcz 2011) nie byłyśmy mile nastawione do naszego wychowawcy, ale to inna bajka. Ku naszemu zdziwieniu w drzwiach nr 507 stanęła śliczna, młoda osoba. Od razu wiedziałyśmy, że szybko się z nią zaprzyjaźnimy. I tak też się stało. Już kolejnego dnia zaczęłyśmy rozmawiać z naszą wychowawczynią jak z najlepszą przyjaciółką. Zawsze umiała nam pomóc, doradzić. Kiedy byłyśmy smutne umiała nas rozweselić, a kiedy wesołe śmiała się razem z nami ;) Wychowawca marzeń, na prawdę. Mimo że nie należałyśmy do najgrzeczniejszych podopiecznych nigdy się na nas nie złościła. Zawsze wszystko obracała w żart, czy coś podobnego. Nawet kiedy inni wychowawcy mieli nas już dość ona zawsze była po naszej stronie. Coś pięknego. Wychowawca marzeń- na prawdę.
Kiedy ostatniego dnia przyjechał po nas autobus odprowadziła nas do niego, nawet Karolinie torbę pomogła nieść. W 4 (Asia, Magda, Karolina i Pani Justyna) płakałyśmy żegnając się. Bardzo się do siebie przywiązałyśmy.

Tym postem chciałyśmy Pani podziękować za najlepsze dwa tygodnie wakacji. To dzięki Pani były one takie wyjątkowe. Wiele nas Pani nauczyła. Słowami nie da się tego opisać... Często oglądamy zdjęcia z obozu i szczerze mówiąc za każdym razem po policzkach płyną nam łzy :(
 Dziś możemy tylko napisać, że

DZIEKUJEMY, KOCHAMY I TESKNIMY ;') 









poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Bliźniaczki ^^

Hej tu Asia. Dzisiaj opowiem wam jak to fajnie było nabierać ludzi, że ma się siostrę bliźniaczkę... Szkoda tylko że było to mało dopracowane. A więc odkąd przyjechałyśmy na obóz wszyscy pytali mnie i Karolinę czy jesteśmy siostrami :)... To było dziwne, ponieważ nie wydawało nam się że jesteśmy podobne. Gdy zapytała nas o to 6 osoba pod rząd, stwierdziłam że mogłybyśmy to jakoś wykorzystać :D.
A więc stworzyłyśmy plan. Opowiadałyśmy wszystkim, których spotkałyśmy że jesteśmy siostrami bliźniaczkami :D. Nie było osoby która by w to nie uwierzyła. Nabrałyśmy na to jednego kleryka, który niezbyt był z tego zadowolony dowiadując się jednak że to żart. Kupiłyśmy sobie nawet takie same koszuli z kotem Garfieldem. Ubrałyśmy je na dzień sportu... no i sukces :) Udało nam się nabrać na to 10 osób. Ale najlepsze zdarzenie było wtedy, kiedy się zacięłyśmy w windzie. Zapytali nas od której wychowawczyni jesteśmy, a że byłyśmy w innym budynku, to ktoś zadzwonił do naszej pani:
-Justyna bliźniaczki Ci się zacięły w windzie.
-Ale ja nie mam żadnych bliźniaczek w grupie
-No to byś się zdziwiła...
:D