Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 30 sierpnia 2012

Szpitalowo ! :D

No witam ! :D dzisiaj poryje wam trochę Rosowa :P piszę posta po raz pierwszy ponieważ iż dlatego że wcześniej miałam lenia i lekki brak weny :D więc dzisiaj wspomnę jak to było w tym szpitalu... Ale zacznijmy od początku.Nasza szanowna Pani kierownik była po prostu pewna że jelitówki mamy tylko przez to że zrobiłyśmy MINI eksperyment mianowicie zupkę chińską z jogurtem do picia,albo może łatwiej chodzi o to że niby zalałyśmy zupki chińskie jogurtem zamiast wodą xD FUUU ! :D Prawda jest taka że wcale tak nie było :P
Według Pani jednym z tych jogurtów zalałyśmy sobie nasze jedzonko  i ze smakiem je wciągnęłyśmy :D
Więc trafiłam do szpitala :( uwierzcie że to nic fajnego szczególnie,że byłam tam sama,kompletnie sama.No nic ale trzeba było sobie jakoś poradzić :P dlatego że tak powiem "na chama" chciałam urozmaicić sobie ten pobyt :D no niestety początki były ciężkie :
Faza pierwsza żal,płacz itp. itd.,czyli dzwonienie do mamy i żalenie się jej i płakanie do słuchawki w końcu jej córunia w szpitalu jest noo :) 
Faza druga odczepcie się śpię !!! jako że jestem kompletnym leniem mnie się nie budzi xD Pielęgniarki jednak tego nie wiedziały. Co rano o 8-9 budziły mnie,bo przynosiły mi śniadanie.za każdym razem strzelałam fochy czemu tak wcześnie ?!?! 
Faza trzecia głupawka po całości xD czyli pobyt w miejscu gdzie otaczają Cię same płaczące dzieci jest męczący więc trochę mi odbijało . Między innymi postanowiłam nazywać sobie kroplówki< Bożena,Irena i Grażyna>grać z dziećmi balonami,rysować z nimi i wgl. Ale moje najlepsze zajęcie to jeżdżenie windą ,bo nie zacinała się tak jak w akademiku :P Jednego dnia chodziłam sobie po korytarzu z Grażyną < kroplówa> i ją kopałam,niechcący kopnęłam ją tak mocno że ją rozwaliłam :D dali mi nową poszłam się położyć i wtedy wyjęłam sobie wenfoln z żyły :D wiem byłam dosyć ciężką pacjentką ale dzielne pielęgniarki ze mną wytrzymały o dziwo :D
Rysowanie z małą Olą :D
Faza czwarta mieszane uczucia... początkowo na sali byłam sama,potem zaś dołączyła do mnie 4letnia Olcia i 3letni Leonard<pozdrowienia dla Asi>.Leoś był bardzo chory więc przy tym nie dało się z nim pobawić ale Ola była bardzo towarzyską dziewczynką i często siedziałam z nią by się nie nudziła a przy tym ja miałam zajęcie :) kiedy wychodziłam biedna Olcia się za mną popłakała z jednej strony baaaaaardzo się cieszyłam że już wracam do moich kochanych wariatów ale z drugiej kiedy małe dziecko za Tobą płacze jest Ci smutno :/ 


W końcu wyszłam :D wróciłam do akademika i ... i co się okazuje klucz od naszego pokoju zaginął xD porażka :D na szczęście potem się odnalazł mogłyśmy się przebrać i pojechać z resztą nad zalew :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz