Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 września 2012

No to chyba już wszystko... :) :D

Fundacja co roku zapewnia nam zwiedzanie większych miast .
Na zdjęciu zwiedzamy Zamość.Czyli inwazja żółtych na Zamość:)
Malutka garstka naszej Fundacyjnej Rodzinki :D
Myślę że to już koniec opowieści o naszych barwnych przygodach.Mam cichą nadzieje,że się podobało :) W sumie to miałyśmy napisać o możliwościach i przeżyciach jakie dało nam stypendium :D My skupiłyśmy się raczej na obozie FDNT bo to chyba najlepsze co nas spotkało dzięki Fundacji :)Dostarczyło nam to wiele ciekawych przygód jak widać poniżej, ale także znajomości i przyjaźni nawet na całe życie.FDNT to więcej niż jakaś tam sobie fundacja dająca młodym zdolnym stypendium to jedna wielka rodzina, którą tworzą niezwykli ludzie.Oczywiście, że dzięki funduszom jakie daje nam fundacja możemy pozwolić sobie na trochę więcej niż kiedy nie posiadaliśmy stypendium.Prawda jest taka że pieniądze, które dostajemy nie grają tutaj znaczącej roli :) Tu chodzi o samo miano, że jest się Stypendystą Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, która została powołana by upamiętniać pontyfikat Jana Pawła II.Początkowo było to dla mnie stypendium nie różniące się niczym od innych, ale kiedy sama je dostałam i inni zaczęli mi gratulować i podziwiać mnie za to osiągnięcie zobaczyłam że, to coś więcej, to tytuł, którego nie można się wstydzić wręcz przeciwnie, być z niego dumnym.Fundacja organizuje nam też na różne okazje spotkania ze stypendystami ze swojej diecezji np. spotkanie opłatkowe czy dwudniowe obozy biblijne :)
Jeszcze raz wspomnę pisały dla was :
Karolina Rosa
Magdalena Zbrzyzny
Joanna Kot
Dziękujemy ! :)

sobota, 1 września 2012

Taki tam zwykły piątek

Tooo tak jak zwykle obudziłyśmy się później :) nie wiem dlaczego nie potrafiłyśmy wstawać na czas aaa musiałyśmy się na noc zamykać, bo mieszkałyśmy w akademiku z Meksykaninami :D W ten dzień poszłyśmy do kina na prześwietny film pt. "2 dni w nowym Jorku", większość stypendystów oczywiście poszła na Epokę Lodowcową... no ale my oczywiście chciałyśmy być inne. Too tak przez pierwsze 15 minut nie wiedziałyśmy wgl o co chodzi. A potem poszłyśmy spać... obudziłyśmy się na koniec i nie pamiętałyśmy wgl o co chodziło... Normalnie najgorszy film życia, no ale cóż nasz wybór.



Później, miałyśmy fazę na zdjęcia ze wszystkimi osobami które napotkałyśmy... Byli wśród nich różni ludzie. Tylko nie każdy chciał się z nami fotografować :( Dodam jednak zdjęcia z Tymi ludźmi które były tak miłe użyczyć nam swojej osoby na zdjęciu z nami :D I tak oto powstają wspomnienia ;D A zdjęcia to tylko obrazy które nam o nich przypominają :)

piątek, 31 sierpnia 2012

kilka słów o FDNT :)

Rozpisałyśmy się straszecznie o obozie w Lublinie i przez to wszystko zapomniałyśmy napisać w ogóle coś o naszej Fundacji. Przepraszamy bardzo ;)
W sumie to my możemy tylko napisać w czym FDNT nam pomogła.
A więc dzięki stypendium, które otrzymujemy od naszej Fundacji możemy "bardziej się rozwijać". Nie pochodzimy z bardzo zamożnych rodzin więc na wiele rzeczy nie byłoby nas stać gdyby nie FDNT. Nasze stypendium podzielone jest na dwa pakiety. Naukowy (150 zł) i socjalny (160zł) Oprócz możliwości materialnych dzięki Fundacji poznajemy ludzi z całej (dosłownie) Polski. Nie są to ot jacyś przypadkowi ludzie. To ludzie wyjątkowi, mający w życiu jakiś cel. Dzięki corocznym wakacyjnym obozom integrujemy się wszyscy razem, poznajemy kulturę i obyczaje różnych części Polski. To na prawdę wspaniałe dzieło, tego nie da się opisać słowami..
Jeśli chcecie wiedzieć więcej o Fundacji, bądź uzyskać szczegółowe informacje na temat stypendium zapraszamy na stronę  FDNT oraz na facebook-a ;)

czwartek, 30 sierpnia 2012

Szpitalowo ! :D

No witam ! :D dzisiaj poryje wam trochę Rosowa :P piszę posta po raz pierwszy ponieważ iż dlatego że wcześniej miałam lenia i lekki brak weny :D więc dzisiaj wspomnę jak to było w tym szpitalu... Ale zacznijmy od początku.Nasza szanowna Pani kierownik była po prostu pewna że jelitówki mamy tylko przez to że zrobiłyśmy MINI eksperyment mianowicie zupkę chińską z jogurtem do picia,albo może łatwiej chodzi o to że niby zalałyśmy zupki chińskie jogurtem zamiast wodą xD FUUU ! :D Prawda jest taka że wcale tak nie było :P
Według Pani jednym z tych jogurtów zalałyśmy sobie nasze jedzonko  i ze smakiem je wciągnęłyśmy :D
Więc trafiłam do szpitala :( uwierzcie że to nic fajnego szczególnie,że byłam tam sama,kompletnie sama.No nic ale trzeba było sobie jakoś poradzić :P dlatego że tak powiem "na chama" chciałam urozmaicić sobie ten pobyt :D no niestety początki były ciężkie :
Faza pierwsza żal,płacz itp. itd.,czyli dzwonienie do mamy i żalenie się jej i płakanie do słuchawki w końcu jej córunia w szpitalu jest noo :) 
Faza druga odczepcie się śpię !!! jako że jestem kompletnym leniem mnie się nie budzi xD Pielęgniarki jednak tego nie wiedziały. Co rano o 8-9 budziły mnie,bo przynosiły mi śniadanie.za każdym razem strzelałam fochy czemu tak wcześnie ?!?! 
Faza trzecia głupawka po całości xD czyli pobyt w miejscu gdzie otaczają Cię same płaczące dzieci jest męczący więc trochę mi odbijało . Między innymi postanowiłam nazywać sobie kroplówki< Bożena,Irena i Grażyna>grać z dziećmi balonami,rysować z nimi i wgl. Ale moje najlepsze zajęcie to jeżdżenie windą ,bo nie zacinała się tak jak w akademiku :P Jednego dnia chodziłam sobie po korytarzu z Grażyną < kroplówa> i ją kopałam,niechcący kopnęłam ją tak mocno że ją rozwaliłam :D dali mi nową poszłam się położyć i wtedy wyjęłam sobie wenfoln z żyły :D wiem byłam dosyć ciężką pacjentką ale dzielne pielęgniarki ze mną wytrzymały o dziwo :D
Rysowanie z małą Olą :D
Faza czwarta mieszane uczucia... początkowo na sali byłam sama,potem zaś dołączyła do mnie 4letnia Olcia i 3letni Leonard<pozdrowienia dla Asi>.Leoś był bardzo chory więc przy tym nie dało się z nim pobawić ale Ola była bardzo towarzyską dziewczynką i często siedziałam z nią by się nie nudziła a przy tym ja miałam zajęcie :) kiedy wychodziłam biedna Olcia się za mną popłakała z jednej strony baaaaaardzo się cieszyłam że już wracam do moich kochanych wariatów ale z drugiej kiedy małe dziecko za Tobą płacze jest Ci smutno :/ 


W końcu wyszłam :D wróciłam do akademika i ... i co się okazuje klucz od naszego pokoju zaginął xD porażka :D na szczęście potem się odnalazł mogłyśmy się przebrać i pojechać z resztą nad zalew :D

środa, 29 sierpnia 2012

Podbity koniec obozu


Hej :"dziubaski"! ;D To tak... zacznę od tego że w ostatni dzień obozu, trochę się zbuntowałyśmy zostając w pokoju i nie idąc nigdzie poszłyśmy spać bo strasznie się zmęczyłyśmy po mszy na zakończenie :). Po przebudzeniu się i zalaniu całego korytarza, pokoju, trochę nam się nudziło :). A jak już chyba wiecie ni lubimy uczucia nudy... nie wiedziałyśmy co zrobić. W trakcie tej nudy rzuciłam w nogi Karoliny wodą 1.5 litrową, ona mi oddała. Magda siedziała bezczynnie więc też oberwała wodą po nogach za nic. Odrzuciła ją Karolinie..... No i..... Niechcący trafiła jej w twarz, a właściwie to w oko... Nie byo fajnie kiedy Karolina zaczęła krzyczeć.... po pół godziny oko było spuchnięte ale dalej się z tego zdarzenia śmiejemy. Dzien po Karolina wróciła z "limem:"na oku do domu :) Taka tam pamiątka obozowa :D


wtorek, 28 sierpnia 2012

Wychowawca ♥

Cześć! Dziś post poświęcony tylko jednej, wyjątkowej osobie. Tak, tak. To o Pani Justynie :)
Pani Justyna- zawsze uśmiechnięta, najlepsza, najwspanialsza, najukochańsza, szczera, troskliwa, opiekuńcza, urocza, odpowiedzialna, wyrozumiała, pomocna... Takie epitety mogłybyśmy wymieniać bez końca. Taka jest nasza kochana Pani Justynka ♥
Kiedy przyjechałyśmy do Lublina i siedziałyśmy już w pokoju z niecierpliwością czekałyśmy na wychowawcę. Na poprzednim obozie (Bydgoszcz 2011) nie byłyśmy mile nastawione do naszego wychowawcy, ale to inna bajka. Ku naszemu zdziwieniu w drzwiach nr 507 stanęła śliczna, młoda osoba. Od razu wiedziałyśmy, że szybko się z nią zaprzyjaźnimy. I tak też się stało. Już kolejnego dnia zaczęłyśmy rozmawiać z naszą wychowawczynią jak z najlepszą przyjaciółką. Zawsze umiała nam pomóc, doradzić. Kiedy byłyśmy smutne umiała nas rozweselić, a kiedy wesołe śmiała się razem z nami ;) Wychowawca marzeń, na prawdę. Mimo że nie należałyśmy do najgrzeczniejszych podopiecznych nigdy się na nas nie złościła. Zawsze wszystko obracała w żart, czy coś podobnego. Nawet kiedy inni wychowawcy mieli nas już dość ona zawsze była po naszej stronie. Coś pięknego. Wychowawca marzeń- na prawdę.
Kiedy ostatniego dnia przyjechał po nas autobus odprowadziła nas do niego, nawet Karolinie torbę pomogła nieść. W 4 (Asia, Magda, Karolina i Pani Justyna) płakałyśmy żegnając się. Bardzo się do siebie przywiązałyśmy.

Tym postem chciałyśmy Pani podziękować za najlepsze dwa tygodnie wakacji. To dzięki Pani były one takie wyjątkowe. Wiele nas Pani nauczyła. Słowami nie da się tego opisać... Często oglądamy zdjęcia z obozu i szczerze mówiąc za każdym razem po policzkach płyną nam łzy :(
 Dziś możemy tylko napisać, że

DZIEKUJEMY, KOCHAMY I TESKNIMY ;') 









poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Bliźniaczki ^^

Hej tu Asia. Dzisiaj opowiem wam jak to fajnie było nabierać ludzi, że ma się siostrę bliźniaczkę... Szkoda tylko że było to mało dopracowane. A więc odkąd przyjechałyśmy na obóz wszyscy pytali mnie i Karolinę czy jesteśmy siostrami :)... To było dziwne, ponieważ nie wydawało nam się że jesteśmy podobne. Gdy zapytała nas o to 6 osoba pod rząd, stwierdziłam że mogłybyśmy to jakoś wykorzystać :D.
A więc stworzyłyśmy plan. Opowiadałyśmy wszystkim, których spotkałyśmy że jesteśmy siostrami bliźniaczkami :D. Nie było osoby która by w to nie uwierzyła. Nabrałyśmy na to jednego kleryka, który niezbyt był z tego zadowolony dowiadując się jednak że to żart. Kupiłyśmy sobie nawet takie same koszuli z kotem Garfieldem. Ubrałyśmy je na dzień sportu... no i sukces :) Udało nam się nabrać na to 10 osób. Ale najlepsze zdarzenie było wtedy, kiedy się zacięłyśmy w windzie. Zapytali nas od której wychowawczyni jesteśmy, a że byłyśmy w innym budynku, to ktoś zadzwonił do naszej pani:
-Justyna bliźniaczki Ci się zacięły w windzie.
-Ale ja nie mam żadnych bliźniaczek w grupie
-No to byś się zdziwiła...
:D


niedziela, 26 sierpnia 2012

takie tam przypały :D

Witam Was :) Nie wiem czyjej dzisiaj kolej pisania, ale postanowiłam się za to wziąć ja- Madzia :D
A więc dzisiaj o kilku przypałach jakie zdarzyły nam się w trakcie tego pamiętnego obozu :)

Przypał 1- windaaaa!
a więc moje kochane przyjaciółeczki z pokoju wybrały się okazać tożsamość, ponieważ ktoś im nie wierzył że są z FDNT :D do innego ośrodka, a dokładnie do DS1 ;d (ja wtedy akurat nie chciałam iść, wolałam poleniuchować w łóżku :D) wycieczka była dość pechowa, gdyż Asia i Karolina ZACIĘŁY SIĘ W WINDZIE xD musiały czekać na serwis, a ja martwiłam się gdzie ich wcięło ;o na szczęście jedna z nich pomyślała o tym i zadzwoniła do mnie z tym news-em ^^ (warto dodać, że nie byłyśmy mile widziane w tym Domu Studenta przez jednego z kleryków ;D)
- Tu Asia :D pozwolę się wtrącić :)
kiedy wsiadałyśmy do windy musiałam oczywiście przewidzieć że się zatniemy komentując:
-Ale bym się brechtała jakbyśmy się zacięły windzie ;D
Jak zwykle miałam racje, dojeżdżając na 10 piętro a właściwie z 9/10 zacięłyśmy się :D aaa zaczęłyśmy się tak śmiać, że brzmiało to jak płacz. Jednak wszyscy stypendyści z DS1 zaczęli się o nas martwić iii co 5 sekund pytać nas czy żyjemy :D Dziękujemy za troskę. :) A Kleryk poinformował naszą wychowawczynię o tym incydencie ;) nooo cóż, bałyśmy się z Karoliną bardziej tego że stwierdzi że chodzimy bez indentyfikatorów- raz nam się zdarzyło :P. Ale po wyjściu z windy doszłyśmy na nogach na 10 piętro i wszystko się wyjaśniło ;) Potem spotkanie z naszą wychowawczynią... Na szczęście była taka kochana że powiedziała nam, że nic nie szkodzi :) Dobrze, że jesteśmy całe ;D

Jeśli kiedykolwiek zobaczycie takie coś jadąc w windzie wiedzcie, że szybko z niej nie wyjdziecie :D


Przypał 2- zalany korytarz!
Było to pewnego pięknego wieczoru. Zaspałyśmy wtedy na pogodny wieczór (no cóż, zdarza się :D) a kiedy się obudziłyśmy było już za późno żeby gdziekolwiek iść i szukać naszej grupy. Siedziałyśmy chwilę i zastanawiałyśmy się co by tu zrobić. Wzięłam wtedy butelkę z wodą (których po jelitówce miałyśmy cały zapas) i oblałam Asię. Od tego wszystko się zaczęło. później było już tylko coraz gorzej.. do wojny włączyła się Karolina i ruuuuszyło. Najpierw zalany cały nasz pokój (włącznie z szafą, łóżkami, ścianami etc) później całe piętro włącznie z łazienką ;) fajnie było, gdyby nie to, że pewien wychowawca przypomniał sobie, że u Pani Justyny brakuje 3 dziewczyn. Wpadł na 5-e piętro i zrobił nam wieeeelką awanturę. Poszedł po naszą kochaną wychowawczynię. Bardzo się wystraszyłyśmy, gdyż nie wiedziałyśmy co nas czeka... Na szczęście Pani Justyna tylko się z nas śmiała :D no i kazała nam posprzątać cały korytarz na piętrze. ale i tak było faaajnie :D

Ekipa sprzątająca pierwsza klasa :D

oto co zastała Pani Kierownik w naszym pokoju xD
Przypał 3- wizyta kobry!
Kolejny upalny dzień a jelitówka męczy. Zostałyśmy wtedy w pokoju tylko we dwie. Rosowa zwiedzała już szpital wojewódzki. Nagle- ni stąd ni zowąd w naszym pokoju znalazła się Pani Kierownik. Zaczęła biegać po naszym pokoju, skakać po biurkach, sprzątać ;o Byłyśmy z Asią przerażone. Na koniec wizyty spytała jak się czujemy, kazała nam wstawać z łóżek i wyszła. Zawsze spoko :D


A tymczasem kończę nasze cudowne opowiastki. Do jutra :)

sobota, 25 sierpnia 2012

"Nasi stypendyści mają jelitówkę weź tu w Dzień Papieski wrzuć chociaż złotówkę ;)"

W pierwsze dni obozu okazało się że bolą nas brzuchy... A więc nieunikniona była wizyta w punkcie medycznym... Okazało się że wszystkie mamy tzw. jelitówkę, czyli grypę żołądkową. Jednak nie wystraszyło to nas, a nawet ból nie przeszkadzał, żeby wspólnie razem się dobrze bawić. Pielęgniarki widząc nas śmiejące się dziwiły się, że jesteśmy chore POZDROWIENIA DLA PANI WERONIKI I PAULINY :D. Jednak nie było kolorowo... Nasz stan się pogarszał, a niestrawność zwiększała... Ale co z tego i tak w tym dniu wszystko dla nas było śmieszne...
- Ale bym się śmiała jakby którąś z nas dzisiaj zabrali do szpitala- powiedziała Asia.
-No co Ty to nie możliwe- stwierdziła Magda
Z Karoliną było coraz gorzej :/ za godzinę medyczne przykleiły nam napis na drzwiach " IZOLATKA WSTĘP WZBRONIONY!!!" tak to był ten sławny pokój 507 :D. jesteśmy z siebie dumne. Jednak za 2 godziny weszły do naszego pokoju 3 osoby nooo iii.... Pan doktor zabrał nam Karolinę do szpitala... Niestety wtedy to już nie było fajne, ani śmieszne. Było koło północy Asia i Magda poszły spać...
O godzinie 1:30 rozległ się dzwonek telefonu "It's the muppet schow!" trololo ^^ Jednak nie byłam w stanie nie wkurzyć się, bo ktoś mnie obudził. Okazało się że to Karolina która powiedziała że wszystko Ok i, że będzie z nami z powrotem . Poszłam spać, nooo i zdawało się mi że umieram XD takkkk ja i moje fanaberie z głodu, jednak to był sen :D gdy się obudziłyśmy dostałyśmy po 9 tabletek węgla. Po kilku dniach powróciłyśmy do normalności chociaż nie było łatwo ;) "Wszystko dobre co się dobrze kończy" :D Tak too za 2 dni Karolina do nas powróciła.

Przygód c.d.w.n. :D

czwartek, 23 sierpnia 2012

"Kujony, wszędzie kujony"

Siemson :)
Dzisiaj ciąg dalszy opowieści z obozu w Lublinie. ;)
A więc mimo że byłyśmy we 3 w pokoju i zdążyłyśmy się trochę poznać dalej miałyśmy mieszane uczucia. Nie wiedziałyśmy czego się spodziewać (mimo że dla mnie i Asi był to niepierwszy obóz). Kiedy wieczorem leżąc już w łóżkach zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać okazało się, że każda z nas myślała, że to obóz dla "kujonów" i ogólnie osób, które nie potrafią się dobrze bawić, myślą tylko o nauce itp... Na szczęście to okazało się całkowitym mitem o czym przekonałyśmy się bardzo szybko ;)
Drugiego dnia poznałyśmy naszego obozowego wychowawcę. Byłyśmy mile zaskoczone kiedy w drzwiach naszego pokoju stanęła młoda, uśmiechnięta Pani Justyna. Szybko się z nią zaprzyjaźniłyśmy więc była częstym gościem w słynnej "507-mce" (więcej o Pani Justynie dowiecie się w osobnym poście, który poświęcimy specjalnie dla niej).
 Później zaczęła się integracja z naszą 12-o osobową grupą ;) Jak to mówią "pierwsze koty za płoty" ;) Koło godziny 20.00 pierwszy pogodny wieczór i? Wieeeelka niespodzianka. Okazało się, że trafiłyśmy do wspaniałego ośrodka (pozdrawiamy cały DS2) w którym przebywają cudowni ludzie. Zaczynając od KOCHANEJ PANI KIEROWNIK <3 poprzez wychowawców, służbę medyczną, a kończąc na samych stypendystach. Sympatyczni, wyluzowani ludzie z którymi można wszystko. Są i do tańca i do różańca :) Zintegrowałyśmy się ze wszystkimi bardzo szybko między innymi przez słynną "belgijkę", którą znać powinien każdy stypendysta :) Później było już tylko coraz lepiej... Widocznie "kujony" też mogą być spoko :D
 Z każdym kolejnym dniem coraz częściej powtarzałyśmy, że nie chcemy wracać do domu...


Maliny z drużyny Pani Justyny ♥
"Poz­naj, za­nim ocenisz." 

środa, 22 sierpnia 2012

Początki zawsze są trudne....

Wsiadając do autobusu w diecezji legnickiej, wszystkie byłyśmy źle nastawione. Zaczęłyśmy się zapoznawać w drodze do Lublina. Gdy dojechałyśmy jakoś tak wyszło że akurat we trzy (Asia, Magda i Karolina) znalazłyśmy się w pokoju. Po rozpakowaniu się zaczęłyśmy liczyć dni, które zostaną nam do końca obozu.

Darek (wstęp)

A więc nie wiem czy oglądaliście film JOB :), w nim był chłopak- Pele , który kiedy przechodził przez drzwi automatyczne mówił : "Darek Otwórz", kiedy się zamykały krzyczał "dzięki Darek". Będąc fankami tego zwrotu postanowiłyśmy tak nazwać naszą windę. W pierwszy dzień miałyśmy manie nazywania wszystkiego męskimi imionami. Nie zapowiadało się to fajnie, no ale zawsze spoko kiedy już coś się zaczyna dziać... Dzień minął szybko a po 10 h jazdy byłyśmy zmęczone więc szybko poszłyśmy spać. A propo Darka n.c.d.

"Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy, a księga zdarzeń zaw­sze ot­warta w połowie."
ASIA

No siema :D


Cześć Wszystkim :) 

Dostałam wiadomość od Asi, że mam tutaj coś napisać o sobie, a więc zaczynamy.
Nazywam się Magda- jestem jedną z trzech stypendystek, które będą opiekowały się tym blogiem ;)
Mam 15 lat. W tym roku idę do III gimnazjum a stypendystką jestem od dwóch lat.
Mam dwójkę młodszego rodzeństwa- bliźniaki (Jacuś i Agatka :D)
Kocham sport, a szczególnie siatkówkę, piłkę ręczną i nożną :D
Jestem normalną, nieco zwariowaną nastolatką  :) uwielbiam się śmiać <3


No więc na dziś to byłoby na tyle. Z każdym kolejnym postem będziecie nas poznawali bliżej. Mam nadzieję, że się nie wystraszycie i nie zanudzicie.. ;)

"Dzień bez uśmiechu jest dniem straconym" :)

wtorek, 21 sierpnia 2012

Poznajcie Rosową ! :D

Joł zią ! :D Jestem Karolina,kolejna z trzech stypendystek :) ( Hmmm Asia kazała napisać coś o sobie więc pisze ) Aktualnie wybieram się do 3 klasy gim. uwielbiam słuchać muzyki i kocham grać w piłkę nożną ! Mam starszego brata z którym często się wygłupiam.Tak jak na siebie patrzę to chyba jestem spoko xD Ale nie mi to oceniać więc poznacie mnie po krótko opisanej historii co działo się na obozie Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia w Lublinie :D Zapraszam! :D
"Nie ma nic piękniejszego niż , pobudzać innych do śmiechu "
Hej! Tu Asia jedna z 3 stypendystek FDNT tworzących bloga :), który powstaje o naszych "wspomnieniach obozowych". Na wstępie jeszcze dodamy parę słów o nas. Oraz nasze zdjęcia :), które też bd umieszczały w formie obozowej :)

Jestem stypendystką od 3 lat, idę właśnie do I klasy LO, oraz uczęszczam do SM II stopnia. Lubię zwierzęta, a szczególnie koty. Uwielbiam poznawać nowych ludzi, np. przez wyjazdy na obozach, gdzie poznałam na prawdę wartościowe osoby- np. te które ze mną tworzą tego bloga. Myślę że na początek to wystarczy :) taki mały wstęp, może dodam tylko że jestem trochę zakręconą osobą, a z resztą później mnie bardziej poznacie :D


„-Czego w swoim życiu nienawidzisz najbardziej? - Dwóch słów: 'kiedyś' bo to potwierdzenie, że nie umiesz czegoś umiejscowić w czasie, czyli zmyślasz, i 'na pewno' bo nic na tym świecie nie jest pewne.”